Hagen 2023
Hagen 2023 - nie tak miało być…
… bo zawsze jest inaczej niż byśmy tego oczekiwali i na tym polega przygoda :)
Kuba:
Na wyprawę zawsze wolę jechać w jej drugiej połowie. Działalność jest wtedy rozpędzona, problemy logistyczne są już rozwiązane i można się skupić na głównym celu, czyli eksploracji. Ale życie ma swoje prawa, więc musiałem pojechać na tzw. I turnus. Żeby było jeszcze weselej, do Austrii jadę sam, bo część ekipy już jest na miejscu i przygotowuje bazę na przyjęcie helikoptera z transportem. Do Salzburga dojeżdżam 21 lipca i jeszcze w nocy przemieszczam się do Golling, bo rano mamy zapakować helikopter. Nic z tego nie wychodzi, bo pogoda nie pozwala na lot – tak się zaczyna pierwszy turnus :-). Z tego wszystkiego postanawiam normalnie podejść do bazy, co czynię razem z Piotrkiem. Reszta przybyłej ekipy zostaje w Salzburgu, a kierownik załatwia alternatywny transport.
Na górze okazuje się, że Rafał i Tomek już eksplorują J. Odwróconego Egzorcyzmu (w skrócie „Egzorcysta”), a tzw. „reszta” ogarnia bazę. Następnego dnia (23.07) szczęśliwie przylatuje helikopter i możemy zacząć działalność. Tego dnia głównym celem jest „Egzorcysta”. Rafał i Tomek kontynuują eksplorację na dnie jaskini, a my, czyli Jagna, Aśka G. i Nowak, sprawdzamy pomniejsze przodki w głównym piętrze – niestety bez oczekiwanego przełomu („nie tak miało być”).
Niezrażeni, dzień później idziemy do „Egzorcysty” w jeszcze większej ekipie. Rafał, Karol i Magda D. odkrywają Studnię Bambika, Jagna i Kamila kartują ciągi w rejonie Studni Motyla, a Aśka G. i ja eksplorujemy i mierzymy boczny ciąg, który nie zasługuje nawet na nazwę („NTMB”).
Pogoda w ciągu kolejnych dwóch dni „pozwala” nam odpocząć w bazie. 27 lipca w tych samych składach „atakujemy” „Egzorcystę”: Rafał, Karol i Magda D. eksplorują poniżej Bambika, Jagna i Kamila kontynuują pomiary, a Aśka G. i ja kontynuujemy eksplorację owego „boku”. Po usilnych staraniach zjeżdżamy jeszcze 12 m i ostatecznie zamykamy przodek („NTMB”).
Po kolejnym dniu przerwy mam już dosyć „eksploracji” tej jaskini i z oboma Aśkami idziemy do „Egzorcysty” na zdjęcia. Okazuje się, że akcja pod ziemią może być przyjemna i niekoniecznie wyczerpująca. Wychodzimy zaskoczeni jej krótkim czasem.
W tym roku dotrzymałem obietnicy, nie poszedłem do Jaskini Ciekawej i na początku uparłem się na „Egzorcystę”. No nie zostałem za to nagrodzony radością eksploracji, ale trzeba się cieszyć, że liczba wejść i wyjść się zgadzała, bo „momenty były”. To nie znaczy, że w Ciekawej nic się nie działo. Miał tam miejsce bardzo potrzebny biwak reporęczujący ukochany Meander Stropowy – ku chwale Ojczyzny!
Hawran:
Tegoroczna letnia wyprawa dla znacznej części uczestników rozpoczęła się w drugim tygodniu trwania działalności w masywie Hagengebirge. Pogodowo okazał się to być znacznie przychylniejszy okres niż w pierwszym tygodniu, gdzie obfite opady deszczu, a czasami nawet gradu znacznie ograniczyły możliwości działania. Mimo tak kapryśnej pogody do bazy dotarliśmy bardzo sprawnie i suchą nogą.
Chociaż prognozy nie napawały optymizmem naszą działalność jaskiniową rozpoczęliśmy już kolejnego dnia od dużego E jak „Egzorcysta”. Krótkie zapytanie Rafała przy śniadaniu „Kto z nim idzie” od razu poderwało Sławka i mnie na nogi. Mieliśmy już spakowane plecaki. Jeszcze tylko potwierdzenie planu działania szybkim spojrzeniem na reakcję kierownika i już byliśmy w drodze do dziury. Udaliśmy się na jeden z dwóch głównych przodków jaskini, poniżej tzw. Młyna. Przodek „idealny” na rozgrzewkę wyprawową, bowiem jaskinia w tym miejscu nabrała już charakteru typowego dla pionowej jaskini, gdzie kolejne studnie oddzielone są wyjątkowo „upierd…” ciasnymi fragmentami meandrów i przełazów. Trudności wspomnianych ciasnot zostały skutecznie pokonane i dotarliśmy nad kolejną studnię. Pozostawiamy niezwykle ciekawy temat pod nami. Jak się później okazało była to 50-metrowa studnia Babci Heleny.
Korzystając z okna pogodowego kolejny dzień zaobfitował w szereg akcji jaskiniowych. Karol, Koniu i Paluszek wyruszyli na biwak zachodni do jaskini Ciekawej – celem sprawdzenia i eksploracji ciągów poniżej biwaku. Rafał ze Sławkiem kontynuowali działania w studni Babci. Zwarta sopocka ekipa z nowoprzybyłymi członkami wyprawy w składzie Radek, Jarek, Kamila i Grześ skierowana została do Ice Camp – obozu wysuniętego, oddalonego 2,5 godziny od bazy w kierunku SE. Kierownik wspólnie z Magdą i Kubą N. idą do Kitzgraben schacht.
Kuba:
Porzucony przez Aśkę G., ostatnio stałą towarzyszkę jaskiniową, wkręciłem się na akcję do Kitzgraben schacht i w ostatnim dniu lipca z Magdą S. i Markiem wchodzimy z marszu, póki nie pada. Zjeżdżamy kolejne wielkie studnie, zaliczamy ciasnoty, zaczynamy gonić Marka po poziomym piętrze i wreszcie docieramy do jednego z końców jaskini. Magda i ja zaczynamy pomiary ciągów odkrytych rok wcześniej, a Marek idzie na przodek na samotną wspinaczkę. My mierzymy ponad 120 m, a kierownik popycha przodek… do przodu. W drodze powrotnej robimy w kilku miejscach zdjęcia. Na biwaku pod pionami spotykamy jeszcze Filipa i Michała i po herbatce uciekamy na powierzchnię. Po 10 godzinach wychodzimy w świetle księżyca i po szybkiej kolacji idziemy spać do namiotów przy otworze, bo widać, że pogoda się psuje. Rano jemy w namiotach śniadanie… i kiblujemy do popołudnia, bo na zewnątrz non stop latają żaby. Kiedy na chwilę przestają, schodzimy szczęśliwie do bazy. Niestety przez następne dwa dni żaby kontratakują i w piątek, w kolejnym oknie pogodowym schodzimy z Filipem z masywu i wracamy do Polski.
Hawran:
Wcześniej, razem z Filipem idziemy jeszcze na biwak do Kitzgraben. W końcu Kitzgraben!!! W zeszłym roku bowiem kontuzja skutecznie wyeliminowała mnie z możliwości działania w tej niezwykłej jaskini. Celem naszej szychty była eksploracja kontynuującej się w dół kaskady progów w potężnym Brunatnym Meandrze. Zapowiadane w prognozach intensywne opady deszczu coraz bardziej dawały się odczuć pod ziemią. Z każdą chwilą narastało złowrogie dudnienie wody o kaskady podziemnych wodospadów. Eksploracja w takich warunkach jest bardzo przydatna, gdyż pozwala prowadzić oporęczowanie z dala od wody, jednak towarzyszący temu huk potęguje niepokój i psychiczne zmęczenie. Staramy się omijać wodę klucząc starymi suchymi ciągami, jednak ten kierunek doprowadza nas do zabłoconych i ciasnych partii bez możliwości kontynuacji. Zmusiło nas to do powrotu do zawantowanej studni, gdzie uciekał ciek wodny. Okazało się, że jest to jedyny możliwy kierunek działania. Doprowadziło nas to do miejsca, gdzie woda z trzech kierunków kolektoruje się w meandrze, który daje możliwość dalszej kontynuacji. Z tymi dobrymi wieściami wracamy na powierzchnię.
Chwila odpoczynku w bazie i wspólnie ze Sławkiem wracam do Kizgraben na kolejny biwak. Kontynuowaliśmy eksplorację od miejsca, gdzie zakończyliśmy szychtę z Filipem. Wcześniej przy otworze spotykamy jeszcze Magdę i Michała, którzy właśnie wyszli ze swojego biwaku. Przy szybkiej herbatce wymieniamy kilka zdań na temat ich osiągnięć, a naszych celów i oczywiście przedyskutowaliśmy temat wyprawy jakim była prognoza pogody. Były one na tyle nieciekawe, że uziemiły na bazie kilka osób. Tym bardziej cieszyliśmy się, że idziemy pod ziemię. Szychta okazała się bardzo owocna. Z wora wywędrowało ponad 100 m liny, a my dotarliśmy nad potężną studnię, do której wpadają kolejne trzy wodospady. Kończąca się lina uniemożliwiła zjechanie do dna, jednak byliśmy pod wrażeniem jej rozmiaru. Studnia jak się później okazało ma 73 metry głębokości. Jednomyślnie nadając studni nazwę „Studnia Jubilata”. Zadedykowaliśmy te partie Kierownikowi z okazji okrągłych urodzin, które obchodził kolejnego dnia.
Urodziny Kierownika – niepogoda i dobre planowanie pozwoliły na obecność wszystkich członków wyprawy na okolicznościowej uroczystości wydanej z okazji urodzin naszego Wodza.
Następnego dnia bowiem prognozowane okno pogodowe sprawiło, że baza praktycznie opustoszała. Do Kitzgraben schacht wyruszyły jednocześnie dwie ekipy. Pierwsza, w składzie Sławek i Karol miała kontynuować działalność z biwaku w jaskini w partiach pod biwakiem i studni Jubilata. Druga ekipa w składzie Magda S. i ja miała działać z biwaku powierzchniowego zorganizowanego przy otworze jaskini. Naszym celem były poziome partie za tzw. Małym Tantalhöhle. Po zjechaniu początkowej pochylni i niewielkiej studzienki, okazało się, że dalszy ciąg jaskini kontynuuje się w postaci ponad 200 metrowej rury freatycznej z mnóstwem marmitów i niespotykaną jak na tą jaskinię ilością grzybków naciekowych. Oczywiście w trakcie eksploracji towarzyszył nam wyczuwalny przewiew, co dodatkowo napędzało nas do działania. Tego dnia działalność została brutalnie przerwana przez wykorzystanie całego sprzętu, którym dysponowaliśmy i zatrzymanie eksploracji nad brzegiem studzienki. Postanowiliśmy kontynuować działalność następnego dnia właśnie od tego miejsca. O ile drugiej ekipie pod ziemią było rano łatwiej się zebrać, o tyle Magda S. i ja musieliśmy wykazać się nie lada samozaparciem, żeby pomimo odgłosu kropel deszczu stukających o namiot wstać i zebrać się do jaskini. Wystarczyło mocno zagryźć zęby, otrzeć łzy, poinformować bazę, że wchodzimy i ustawić alarm na 23:00. Tym razem pod ziemią połączyliśmy siły. Chłopakom niespecjalnie puściło, a u nas puszczało jak szalone. Karol i Sławek zabrali się za kartowanie, a my parliśmy dalej do przodu. Dotarliśmy nad kolejną studzienkę i dalszą kontynuację ciągów poziomych, które zmieniły teraz charakter na korytarze pokryte grubą warstwą zaschniętego błota, gdzieniegdzie pojawiały się delikatne strużki wody. Ciągi te ze względu na duży przewiew wyglądały nader obiecująco i dawały nadzieję na duże odkrycia. Nie wiedzieć kiedy minęło 12 godzin akcji i trzeba było wracać na powierzchnię. Ale takie szychty lubimy najbardziej, kiedy na powierzchnię wynosimy niemal 250 m skartowanych nowych ciągów.
Tymczasem na pozostałych frontach Hagengebirge zdobywano z mozołem kolejne metry i głębokości. W Odwróconym Egzorcyście Rafał z nieustępliwym zapałem pokonywał kolejne metry. Przeprowadzono kolejną akcję deporęczu Meandra Stropowego wraz z retransportem rzeczy z tzw. biwaku wschodniego. A w Ice Camp kartowano niepozorne „Ruinenhöhle”.
Kiedy do końca wyprawy pozostało jeszcze dwa dni możliwej działalności podziemnej wszyscy starali się wykrzesać z siebie więcej sił, aby zdziałać jak najwięcej i wykorzystać zadziwiająco świetną pogodę. Ze względu na kończące się liny Kierownik zdecydował się na duży retransport lin w Jaskini Ciekawej z biwaku centralnego. Udaliśmy się tam w aż pięcioosobowym zespole, aby do godziny 18 wytargać na powierzchnię potrzebny sprzęt, który miał być przejęty przez ekipę idącą do Kitzgraben.
Ostatnimi akcjami wyprawy były: kontynuacja eksploracji w partiach z suchym błotem w Kitgraben w wykonaniu Magdy S. i Marka, dalszy uzysk głębokości w „Egzorcyście” cierpliwie kontynuowany przez Rafałą i Sylwię oraz wyjątkowo ciężka i długa eksploracja poniżej Studni Jubilata w Kizgraben w wykonaniu Michała i Paluszka. Z lekkim opóźnieniem, ale wszyscy szczęśliwie wyszli na powierzchnię. Tym samym można było zacząć myśleć o podsumowaniach i powrocie do domu.
Jak zwykle sentymentalne zwijanie bazy mieszane z uczuciem niedosytu eksploracyjnego zagościło w naszych głowach. Wyprawę z mojego punktu widzenia uważam za wyjątkowo udaną i pełną. Warto zaznaczyć, że pomimo wszystkich trudności i wyjątkowej niepogody każdy dzień wyprawy w Hagengebirge przyniósł nam wiele satysfakcji i wiele nowego doświadczenia przy zachowaniu dobrego humoru. Jak to zwykle bywa w tym miejscu.
Kuba:
Biorąc pod uwagę nienajlepszą pogodę w tym roku, całą wyprawę należy uznać za udaną. W sumie odkryliśmy ponad 2400 m nowego. Najmniej przybyło w Jaskini Ciekawej, ale jej długość przekroczyła 23 km. W Kitzgraben schacht przybyło ponad 1000 m i jej długość to prawie 2,7 km. W J. Odwróconego Egzorcyzmu przybyło ponad 500 m i jej długość to już ponad 1,5 km. Eksploracja powierzchniowa pozwoliła też udokumentować dwie nowe jaskinie o długości ponad 300 m każda.
Wyprawa Hagengebirge 2023 miała miejsce w dniach 19. 07. – 13. 08. 2023 r. Uczestnicy: Grzegorz Blok (SKTJ), Wanda Cacha (SKTJ), Małgorzata Czeczot (AKA), Magdalena Dacy (RGK Nocek), Stanisław Dacy (RGK Nocek), Sylwia Dendys (ST), Filip Filar (ST), Joanna Gawęska (KKTJ), Jakub Grubba (SKTJ), Sławomir Heteniak (ST), Barbara Jabłońska (ST), Jagna Kicyła (SKTJ), Piotr Kopera (SKTJ), Karol Makowski (SKTJ), Rafał Mateja, Jakub Nowak (KKTJ), Izabela Olczak (SKTJ), Tomasz Olczak (SKTJ), Michał Parczewski (ST), Jarosław Paszkiewicz (SKTJ), Radosław Paternoga (SKTJ), Joanna Piskorek (RGK Nocek), Kamila Roter (SKTJ), Magdalena Sitarz (ST), Łukasz Stankowski „Hawran” (KKTJ), Marek Wierzbowski – kierownik (AKA), Adam Władziński „Paluszek” (SKTJ), Paweł Włoczkowski (KKTJ), Paweł Żebrowski „Koniu”(SKTJ).
628