Hagen 2018
Meander po strop
W tym roku udało mi się zabrać na wyprawę w austriackie Hagengebirge już po raz piąty. Tym razem znowu samotnie reprezentowałem Nasz klub, za to po raz pierwszy pojechałem na pierwszy turnus…
Zaczęło się od tego, że w piątek po południu 20-ego lipca z Krakowa zgarnia mnie łódzka ekipa z Karolem, Marcinem i Damianem. Po upojnej nocce w samochodzie przed świtem pojawiamy się pod masywem jako ostatni… za to jako pierwsi wychodzimy na podejście. Idzie się o tyle lekko, że umówiony Niemiec podwozi nam plecaki do połowy podejścia za jedyne „funfciś ojro”. Stąd, już z garbami zmierzamy w kierunku bazy w „hagenbuszu”, którą musimy rozłożyć przed spodziewanym deszczem. Pomimo oporu materii udaje się to, bo deszczem tylko straszyło.
Na (nie)szczęście w następnych dniach pogoda skutecznie ostudziła nasz jaskiniowy zapał i na pierwszy biwak do Jaskini Ciekawej wchodzimy z Karolem i Krzyśkiem dopiero we wtorek 24-ego. W transporcie do Sali Zawaliskowej pomaga nam jeszcze Tomek i Lech. Wszystko dzieje się z poślizgiem, wchodzimy późno, idziemy dość długo, a że biwak nad Wiktorią trzeba było jeszcze rozłożyć, to późno idziemy spać.
Naszym celem na następny dzień była eksploracja na końcu Meandra Stropowego. Jako że byłem tam ostatnio dwa lata temu, to meander się wydłużył i dojście tam z worami zajęło nam duuużo czasu. Okazało się, że po przejściu Meandra Malina, Krętej Galerii i Splątanego Meandra, w Meandrze Kaszuba odrywamy się od ziemi, przez następne dwie godziny prawie nie dotykamy spągu i setkami przepinek musimy się przemieszczać w rozpieraczce do przodu. Zmęczeni byliśmy już przed dojściem na przodek, no ale naszą misją jest eksploracja, więc Karol chwyta za wiertarkę… Szybko okazuje się, że największą trudnością jest szukanie właściwej drogi w meandrze o wysokości kilkunastu metrów. Niestety tym razem jego rozszerzenie zrzuciło nas prawie do dna meandra i było oczywiste, że zaraz trzeba będzie szukać powrotu do stropu. Szychtę kończymy w salce pod przewieszonym progiem. Na biwak wracamy odwodnieni i konsekwentnie spóźnieni.
Następnego dnia jest o tyle lepiej, że znamy drogę, wiemy co nas czeka i co mamy robić, ale sił to nie dodaje… Plan jest taki: Karol i Krzysiek mierzą odkrycia z dnia poprzedniego, a ja mam się wspiąć owym progiem. Dzięki lżejszym worom i znajomości drogi docieramy na przodek o godzinę szybciej. Chłopaki mierzą, a ja technikami mieszanymi dostaję się pod strop, poręczuję 10-metrowy zjazd i kontynuuję żmudne poręczowanie meandra do charakterystycznego rozszerzenia, gdzie kończy mi się sprzęt. Od tego miejsca meander zmienia nieco charakter i jego przekrój z piętrowej klepsydry zamienia się w wydłużoną dziurkę od klucza o wysokości ok. 12 metrów. Czekając na dwójkę pomiarową zwiedzam jeszcze kilkadziesiąt metrów do przodu, ale wiem, że na tym biwaku to koniec. Zjadamy resztki i w nieco lepszych nastrojach wracamy na biwak, chociaż bilans odkryć jest skromny – ledwie 80 m…
Rano zbieramy się do wyjścia na powierzchnię. Wszystko idzie dobrze do Białych Kamieni, gdzie robimy krótki odpoczynek. Niestety na rozwidleniu Krzysiek myli drogę i przez kolejne dwie godziny samotnie, bez kontaktu zmierza na Biwak Zachodni. Po godzinie czekania uświadamiamy sobie, że to nic nie da i zaczynam go gonić. Po następnej godzinie wreszcie dopadam Krzyśka i wracamy do Białych Kamieni. Mamy ponad trzy godziny w plecy, więc na powierzchnię wychodzimy wymęczeni w środku nocy. Po drodze w jaskini obiecuję sobie, że nie wrócę do Meandra Stropowego, ale po wyjściu na powierzchnię stwierdzam, że jednak lubię to wszystko, bo znowu się udało.
Tak czy siak, ja musiałem odpocząć, a w tym czasie na biwak weszła trójka Michał, Damian i Konrad. Ich celem była Studnia Jednej Nocy… w której spędzili dwie szychty :)
Po wyjściu chłopaków z biwaku, na wieczornym zebraniu zadeklarowałem gotowość do następnego biwaku, ale z zastrzeżeniem, że stać mnie tylko na jedną szychtę w Meandrze Stropowym. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że jestem jednym z niewielu chętnych. Ostatecznie na biwak nad Wiktorią wchodzę z Anką i Karolem we wtorek 31 lipca. Tym razem nie ma żadnej obsuwy i do śpiworów wchodzimy według planu.
Na przodek też przemieszczamy się sprawnie, a podział ról jest taki sam jak ostatnio – Karol z Anką mierzą, ja poręczuję. Szczęśliwie ten fragment meandra okazuje się dosyć przyjemny i logiczny do poręczowania. Jednak po 120 metrach powraca „klepsydra”, kończy mi się sprzęt, a dalsza droga znowu nie jest oczywista. To znaczy, wiadomo, że trzeba eksplorować pod prąd wody, ale wybór właściwego piętra w klepsydrze jest nieewidentny, bo znowu osiągnął on ok. 20 metrów, a teren jest trudny. Próbując znaleźć kontynuację wspinam się jeszcze kilkadziesiąt metrów do przodu, ale nie znajduję logicznej trasy, bo wracam inną drogą. W międzyczasie Karol z Anką kończą pomiary i po ogarnięciu się wracamy na biwak. Wszystko poszło sprawnie, co nie znaczy, że nie jesteśmy zmęczeni… Karol chyba też jest zadowolony, że nie musimy tam wracać następnego dnia :) Przed wyjściem z jaskini obawiam się jeszcze tylko przyboru w studniach wlotowych, ale szczęśliwie tym razem obchodzi się bez przygód i normalnie wychodzimy wszyscy z jaskini.
W sobotę, czwartego sierpnia wracam z Michałem do Polski i tak kończą się dla mnie wakacje. Po nas przyjeżdża drugi turnus i dwa tygodnie później kończy się wyprawa. W tym czasie ekipa działała powierzchniowo, eksplorowano w jaskini B3/6, „37” i innych. Miały miejsce też biwaki w Jaskini Ciekawej, która przekroczyła 20 km długości, ale po nas do Meandra Stropowego nie poszedł już nikt. Rozwiązanie tej zagadki meandrologicznej musi jeszcze poczekać przynajmniej rok, żeby tylko nie skończyło się jak ze Studnią Klozetową…
W wyprawie SGW i SKTJ od 20 lipca do 19 sierpnia 2018 r. udział wzięli:
- Dariusz Bartoszewski (SKTJ),
- Konrad Chojnacki (SW),
- Krzysztof Chojnacki (SW),
- Anna Drapała (SW),
- Filip Filar (ST),
- Michał Humienik (SW),
- Marta Katafiasz (SKTJ),
- Arkadiusz Kus (SKTJ),
- Dariusz Lubomski (SKTJ),
- Lech Latecki (SW),
- Karol Makowski (SŁ),
- Rafał Mateja (SGW),
- Damian Maślakiewicz (SKTJ),
- Jakub Nowak (KKTJ),
- Tomasz Olczak (SKTJ),
- Jarosław Paszkiewicz (SKTJ),
- Radosław Paternoga (SKTJ),
- Izabela Przybysz (SKTJ),
- Jakub Pysz (KAGB, Malinka),
- Tomasz Raczyński (SKTJ),
- Marcin Słowik (SŁ),
- Marek Wierzbowski - kierownik (UKA),
- Adam Władziński (SKTJ).
33451