Lampo 2018
1 turnus
W ubiegłym roku w wyniku naszej działalności w Leogangu w CL3, którą łączymy z Lampo, w partiach kierujących się we właściwym kierunku zamknęliśmy wszystkie ewidentne przodki. Od strony Lampo czyli w PL2 dotarliśmy z poręczowaniem i pomiarami do biwaku z którego mogliśmy dojść w rejon możliwych połączeń z CL3. W jaskini Smoczej ładnie puszczało, dotarliśmy jakieś 200 m nad partie w CL3, ale do PL2 z tego miejsca jest jeszcze daleko. Jej położenie dało nam jednak nadzieję na znalezienie ciągów, które z innego kierunku doprowadzą nas do Lampo. Na razie jaskinia pokręciła mocno i nie doszliśmy do żadnych ciągów horyzontalnych. Najwyżej położona, jaskinia Furkaschacht, zalodziła się kilka lat temu i pomimo naszych starań nie chciała nas wpuścić do środka. Kolejne przodki mieliśmy w Weteranen schacht, w którym niezbyt głęboko trafiliśmy na ciągi, które zmierzają w kierunku Furkaschacht i choć odległość jest spora, to problem jest perspektywiczny.
Pierwsi w chatce przy Lampo zameldowali się Andrzej, Puma, Furek i Agata. Po ogarnięciu chatki, rowerach i wizycie w klubie w Salzburgu spokojnie poczekali na następnych. W sobotę (28.07) dojechał trzon pierwszego turnusu czyli: Sylwia, Sławek, Agnieszka, Paulina, Tomasz, Sebastian, Krzysztof, Andrzej, Włodek, Marcin.
Następnego dnia część ekipy wyruszyła do obozu górnego, a reszta zapakowała sprzęt na transport helikopterem. Wieczorem dojechał Henryk.
W poniedziałek lekko spóźnione śmigło dostarczyło dobytek i resztę składu na górę. Po doprowadzeniu do porządku obozu mogliśmy rozpocząć działalność jaskiniową. Zgodnie z założeniem zaczęliśmy od PL2. Przy planowaniu biwaku okazało się, że tylko jedna osoba znała dojście na biwak i rejon przodków. Nie liczyliśmy przez to na jakieś spektakularne działanie. W planach było: przeporęczowanie dojścia od dna studni 130 do biwaku, pomiary i dotarcie na przodki. Na głębokości biwaku (-450) mieliśmy trzy potencjalne ciągi kierujące się do CL3. Najciekawiej wyglądał przodek eksplorowany w 2001 r. przez Mundka Kondratowicza, Marcin Furtaka, Kubę Nowaka i Janka Kućmierza. Chłopaki wspinali się od salki z wodospadem przez kolejne prożki aż dotarli do sali gdzie wpadał kolejny wodospad, a z półki odchodziła nie za duża galeryjka. Po drodze odkryli też krótki odboczek doprowadzający do sali skąd w górę rozpoczynały się obszerne kominy nazwane kominy do elki-ce.
Drugi przodek rozpoczynał się dwoma progami w rejonie biwaku i doprowadzał do wielkiej galerii z ładnym kanionem wymytym w trzy metrowym suchym błotku. Wielkie galerie kończyły się niedorzecznym zawaliskiem, ale z boku otwierał się korytarz z przewiewem który doprowadzał do stromej pochylni, a za nią kontynuował się dalej w kierunku CL3.
Trzeci przodek rozpoczynał się tuż za biwakiem i niezbyt obszerną szczeliną z przewiewem doprowadzał do sali z licznymi kominami.
Po spakowaniu worów ekipa w składzie: Sylwia, Sławek, Furek i Marcin, wspomagani przez Agatkę, Henryka, Andrzeja i Sebastiana, ruszyła do PL2. Pierwsza szychta przypadła Sylwii i Sławkowi. W ramach poznania jaskini zaporęczowali dojście do salki z wodospadem i dalej ciągiem zjazdów w zawalisku osiągnęli niższe piętro galerii, ponieważ w tym miejscu zmieniał się kierunek i oddalało się od CL-ki, sensownie zawrócili.
Na drugiej szychcie Furek i Marcin nie mogąc znaleźć miejsca gdzie wspinała ekipa w 2001r wykonali skośny trawers w sali z wodospadem do okienka pod stropem. Z niego po kilku metrach meandra odbili w szczelinę która szybko doprowadziła do rozdroża, z którego jeden ciąg kierował się pochylniami do góry, a drugi przechodził w niewysokie kręte galeryjki. Ciąg do góry doprowadził do rozszerzenia, gdzie znaleźli spity i plakietki czyli partie wspinane w 2001r. Korytarz kontynuował się trawersem za którym widać było kolejny pionowy prożek. Od rozdroża w przeciwnym kierunku rozpoczął się system pokręconych korytarzy, został nazwany Psie Galeryjki.
Na trzeciej szychcie Sylwia i Sławek mieli zająć się przeporęczowaniem galerii ciągnących się od dna 130 do biwaku. Niestety przy tramwaju transportowym wór z linami, który został zdeponowany rok wcześniej nad 130 nie został przez nikogo zwieziony na biwak. Sławkowi przypadł zaszczyt udania się po nieszczęsne liny. Sylwia spokojnie miała czekać na dnie 130. Niestety, kiedy Sławek był jakieś 50 metrów nad dnem obfity przybór wody pokrzyżował plany. Chodź woda nie lała się tam bezpośrednio na liny to na dnie, po wypięciu z lin trzeba było przejść pod wodospadem. Normalnie parę kropel krzywdy nie robiło ale przy przyborze było znacznie gorzej. Dużym problemem był też pył wodny. Woda spadając z 130 metrów rozpryskiwała się na dole w pyłek, który rozwiewany był z dużą prędkością i utrudniał oddychanie. Najlepiej w takim wypadku przeczekać. I tak właśnie zrobił Sławek, chodź zaliczył kilka godzin czekania nad 130. Sylwia wróciła na biwak i po pokrzepieniu przez Marcina i Furka, że Sławka nie zalało tylko musiał przeczekać, wróciła pod 130 czekać na niego. Po tym kiblu wrócili na biwak zmarznięci i wskoczyli do śpiworów a na czwartą szychtę wyszli Furek i Marcin. W planach była szychta pomiarowa. Niestety okazało się, że Layka (przyrząd pomiarowy) nie do końca działał. Przed biwakiem była kalibrowana i wszystko było ok. Po dojściu na biwak okazało się, że laser znika zaraz po uruchomieniu. Po długich konsultacjach z obozem przez Nicole (łączność) udało się ustalić, że nie wiadomo, co jej dolega, ale wiadomo, że nie działa. Po tych ustaleniach Furek i Marcin udali się przeporęczować galerie przed biwakiem. Po ich powrocie na biwak Sylwia i Sławek wyszli się na powierzchnię. Furek i Marcin po spaniu zrobili to samo.
Na powierzchni w międzyczasie okazało się, że zalodzenie jaskini Smoczej postępuje i nie da się dojść do przodka. Dwa lata wcześniej po lekkim przekopaniu się przez zwężki w śniegu weszliśmy do korytarzy, w których nie było ani lodu ani śniegu. W zeszłym roku w tych partiach wszędzie na ścianach była 2 – 3 cm warstwa lodu, ale dało się działać. W tym roku zalodziło jeszcze bardziej. Ciekawe czy to zmiana klimatu, czy tylko jakieś wyjątkowe zimy, mało śniegu i mrozy, czy może poszerzenie przełazu ze śniegiem zmieniło cyrkulacje. Być może będzie tak samo jak z Furkaschacht.
W niej, w tym roku inna konfiguracja śniegu dawała nadzieję na obejście zalodzonego korytarzyka, ale pomimo niełatwego trawersu w stropie, wykonanego przez Jacoosia, nie udało się. Na pierwszym turnusie poziom śniegu w otworze Weteranen nie dawał szans na działanie. Pozostała działalność powierzchniowa.
I tak, Paulina, Agnieszka, Tomasz i Sebastian udali się do najwyżej dostępnego otworu tuż pod szczytem Birhhornu. Roboczo nazwany Studnia Zielonego Puszczyka. Po zjechaniu do korka śnieżnego nie stwierdzono na razie dalszych korytarzy, może się dla odmiany coś wytopi zamiast zalodzić. Paulina i Agnieszka wykazały chęć zmierzenia odkryć, ale po jednej akcji pomiarowej stwierdziły, że nie są usatysfakcjonowane i muszą powtórzyć pomiary.
Udało się za to, dzięki Henrykowi i jego nowinkom technicznym, wypatrzeć ciekawy otwór w zboczach Małego Rothornu. Położony po drugiej stronie karu raczej nie połączy się z Lampo, ale Wiesserlochem to pewnie tak. Odbyły się tam dwie akcje, na pierwszej Andrzej i Henryk zjechali wlotówką ok. 80 metrów i wypatrzyli okienko kilka metrów na dnem. Wspierani przez Sylwię, która w międzyczasie dojechała na wyprawę, dotarli do niego na drugiej akcji. Za okienkiem korytarz doprowadził do następnej studni, której głębokość ocenili na co najmniej 100 m. Jaskinia została nazwana Forteca. Kilka otworów namierzył też Jacooś, ale bez większych odkryć.
Na kolejny biwak do PL2 weszli Furek z Agatą i Marcin z Sebastianem. Na pierwszej szychcie Furek i Agata zabrali się za zaległe pomiary, udało im się zmierzyć ciąg do rozdroża i Psie Galeryjki. Na ich końcu, Agata kuknęła w przełazik i po chwili rozpoznała korytarz którym dochodziło się od biwaku do sali z wodospadem. Na drugiej szychcie Sebastian i Marcin założyli brakujące liny w ciągu do rozdroża i dalej za nim pokonali trawersik potem próg i meanderkiem dotarli do miejsca w którym zakończyła się eksploracja w 2001 r. Na trzeciej szychcie Agata i Furek zrobili pomiary do końca i szukali dalszej drogi. Niestety nie znaleźli nic godnego. Wobec takiego rozwoju sytuacji na czwartej szychcie Marcin i Sebastian zaczęli poręczować drogę do drugiego przodka. Po pokonaniu pochylni i progu doszli do dużej galerii z kanionem a za nim korytarzem z przewiewem do studzienki. Za tą „studnio pochylnią” korytarz nabierał charakteru szczeliny i kończył się w zawalisku. Po drodze było jednak sporo przełazów, które mogły puszczać. Po powrocie na biwak udali się na krótkie spanie a Furek z Agatą zmierzyli ten przodek i wymienili ostatnie sznurki w galeriach przed 130. Wychodząc razem na powierzchnię, w partiach przyotworowych spotkali Andrzeja i Sylwię oraz Mariusza i Michała, którzy wchodzili na zakładkę na następny biwak.
Następnego dnia Tomek, Sebastian i Marcin zeszli do chatki pod Lampo.
To chyba najważniejsze, co zdziałaliśmy na pierwszym turnusie. Drugiego turnusu pewnie nikt nie opisze, ale najważniejsze to POŁĄCZYŁO SIĘ !!!!!!!!
Furek z Agatą przeszli przełaz na drugim przodku za „studnio pochylnią” i trafili do korytarzy poniżej studni X w CL3.
W wyprawie udział wzięli :
- Andrzej Ciszewski,
- Michał Ciszewski,
- Ewa Wójcik,
- Agata Klewar,
- Tomasz Snopkiewicz,
- Henryk Nowacki,
- Sebastian Styrna,
- Paulina Szelerewicz,
- Agnieszka Lisowska-Woś,
- Włodek Porębski,
- Andrzej Porębski,
- Krzysztof Kukułka,
- Sylwia Gołosz,
- Sylwia Solarczyk,
- Sławek Wójciak,
- Mariusz Mucha,
- Michał Kot,
- Marcin Czart.
5577