Aggtelek za 1500+
Listopad 2019
… no popadamy w rutynę. Kolejny rok mija, a my znowu tam jedziemy. Co zrobić, jak w Aggtelek’u jest super, szczególnie dla dzieci? Poza tym co roku jest trochę inaczej. Tym razem dodatkową atrakcją byli Hiszpanie zaproszeni przez Janka. Ale po kolei…
Dzień 1 – Jaskinie są łatwe, jest to pierwszy dzień więc jeszcze wszystkim się chce. Najpierw zwiedzamy znajdującą się w kopalni jaskinię Rakoczi. Wszyscy sprawnie ją „przelatują”, tylko ja już wcześniej przygotowałem dla Agaty ponton, żeby mogła zażyć trochę modelingu.
Po przerwie obiadowej w kolejnej grupie udajemy się do jaskini Vass Imre położonej na końcu ładnej dolinki. Florek (2 lata) jest tak napalony, że docieramy tam pierwsi. Mały zawodnik zwiedza ją z Mamą do końca trasy turystycznej, a my z Magdą i starszakami idziemy do końca (Pola 6 lat, Witek 8 lat, Tymek 6 lat) i pstrykamy kilka zdjęć.
Dzień 2 – Grupa alpinistyczna podchodzi do pionowej Almasi, a grupa familijna zostaje po drodze przy jaskini Meteor. Pola jest tam pierwszy raz, ale drabiny pokonuje bardzo sprawnie i wszyscy zaliczamy Salę Tytanów. Wycieczka powierzchniowa może być atrakcją samą w sobie.
Dzień 3 – Po kilku latach jest wreszcie szansa pójść do jaskini Béke, z czego skwapliwie korzystamy z Witkiem i resztą szczęśliwców. (Aśka z młodszymi idzie na wycieczkę powierzchniową). Niestety nic nie jest łatwe. Splot nieporozumień powoduje, że atakujemy jaskinię ze złej strony i tracimy na tym sporo czasu. Dobrze, że przy okazji nie złamaliśmy klucza… Mając w pamięci akcję sprzed dziewięciu lat, byłem napalony jak szczerbaty na suchary, wziąłem sprzęt fotograficzny… a w jaskini prawie nie było wody. W sumie dobrze, że zapomniałem wziąć z domu pianki, bo bym się w niej ugotował. Nie zmienia to jednak faktu, że jaskinia jest przepiękna i modeling trochę synka zmęczył. Kilometry też zrobiły swoje.
Aśka w tym czasie zwiedza z młodszymi Szabadsag. Niestety nie utrwaliła tego na żadnym nośniku pamięci.
Dzień 4 – Jak zwykle na koniec Baradla. Znowu przy kasie pani nic nie rozumie i nie ma mowy, żeby dzieci tam weszły. Mimo wszystko znowu się udaje i zaliczamy trawers. Dla mnie bohaterem jest Florek (2 lata), który przez 5 godzin wędrówki przez jaskinię, tylko na 15 minut wchodzi do nosidła. Ciekawe, czy pani z kasy chociaż raz przeszła tę trasę? ;)
Nie chcąc nikogo pominąć, wspomnę tylko, że było nas ok. 30 osób, a wszystko ponownie świetnie zorganizowała Magda Dziurgot. Dzięki !
Zapraszam do obejrzenia zdjęć.
Kuba Nowak
4461