Ratować czy nie ratować… oto jest pytanie?
czyli słów kilka o upadku człowieczeństwa...
Poruszyły mnie komentarze po ostatnim zdarzeniu w Tatrach. Podobne pojawiły się wcześniej podczas zasypania lawiną… Komentarze te popchnęły mnie do napisania krótkiego tekstu.
Patrząc na komentarze pod artykułami o tych zdarzeniach na stronach głównych portali informacyjnych można zauważyć powtarzające się pytania/oświadczenia. Większość z nich charakteryzuje Polskie społeczeństwo jako społeczeństwo oparte… ujmijmy to delikatnie … na oszczędności pieniędzy.
Po co szli w góry?, po co szli do jaskiń?
Po co ??
Kto za to będzie płacił !! ?? – ja się nie zgadam, nie z moich podatków!
Inni (w mniejszości) widzieli narażanie ratowników:
Teraz musi narażać się TOPR.
A tylko w ilości śladowej(!)
– trzymam za nich kciuki. Niech wrócą bezpiecznie do rodzin.
Widać jak Polacy – niegdyś naród współczujący i chętny do niesienia pomocy - ulegli transformacji.
Można tu zauważyć pewną hipokryzję – masowo wspiera się szpitale i inne ośrodki lecznicze (podczas corocznej ogólnopolskiej zrzuty pomocowej), lecz indywidualne zdarzenie jest nieakceptowane…
Dlaczego nie są ubezpieczeni? – też wystękuje takie pytanie.
Zapewniam, większość Taterników jaskiniowych jest ubezpieczona (szczególnie Ci co jeżdżą na wyprawy i to z akcją ratunkową z użyciem śmigłowca - głównie występują dwaj ubezpieczyciele jeden Polski i jeden Austriacki). Nasz system ratunkowy nie przewiduje pobierania opłat od poszkodowanego.
Czy jest to złe rozwiązanie?
Nie mi o tym decydować – niech każdy czytający wyciągnie wnioski samodzielnie.
Ile było akcji ratowniczych w ciągu 10 lat pomagającym grotołazom?
Ile było akcji ratowniczych lub prewencyjnych podczas jednego dnia wakacji pomagającym tonącym? Ile kosztuje utrzymanie WOPR?
Może także trzeba obciążać uratowanego kosztami akcji wyciągnięcia z wody?
Można popatrzeć także na narciarzy (część jest ubezpieczona – ale to i tak nie ma wpływu na budżet służb ratunkowych w Polsce, ubezpieczenie działa za granicą, a w kraju tylko jako OC). Może należy to zmienić: po zwiezieniu ze stoku niech płaci?
Mogę wymienić inne aktywności: turystyka górska, wspinanie, nurkowanie … i wiele innych.
A także dlaczego opłacać ratowanie życia otyłym z własnej woli (z wykluczeniem tych dotkniętych przez los) – niech płacą dodatkowe ubezpieczenie, lub płacą za leczenie – wiadomo, że brak ruchu powoduje różnego rodzaju dysfunkcje organizmu.
Dochodzimy do absurdu – wszystkie akcje ratunkowe powinny być płatne.
Czyli jeżeli jesteś: grotołazem, rowerzystą, poruszasz się na deskorolce, chodzisz w góry, wspinasz się, jeździsz na nartach lub snowboardzie, kąpiesz się w jeziorze czy rzece lub pływasz, jesteś otyły, biegasz w maratonach… gdy Ci się coś stanie – narażasz się na zdecydowaną(!) niechęć (a może nienawiść)… rodaków.
Można by tu zakończyć, lecz komentarze nasuwają jeszcze jeden aspekt – syndrom eksperta.
Dlaczego ich zostawili? Jak Tak mogli?
Nie mi oceniać, lecz uważam, że podjęcie takiej decyzji przez dowolny zespół, czy pojedynczego człowieka jest jedną z najtrudniejszych decyzji. I nawet najlepszy i najbardziej doświadczony grotołaz, ratownik jaskiniowy nie znając wszystkich uwarunkowań decyzji nie powinien się wypowiadać czy ktoś postąpił prawidłowo… niestety każdy z Polaków jest najlepszym specjalistą w dowolnej dziedzinie i zawsze wie jak należało postąpić najlepiej…
A może zwyczajnie: nie zostali pozostawieni tylko części udało się wycofać, reszcie ekipy przyroda już nie pozwoliła… ? A może… jest bardzo wiele możliwości…
Podobnie jest na lawinisku – straszny dylemat – gdy występuje problem z łącznością i nie można zawiadomić służb ratunkowych. Kto ma iść po pomoc ?– powinien iść najsprawniejszy – żeby szybko dotrzeć do służb i być może będzie musiał wrócić ze służbami by pokazać miejsce wypadku… lecz wysyłając najlepszych po pomoc osłabiamy ekipę przeszukującą (w poszukiwaniach partnerskich) lawinisko…
Dużo bardziej uwypuklone jest to w górach wysokich (lub nawet jest to trochę inny aspekt)… czy zostawić partnera i iść po pomoc/ratować własne życie …
Tylko głupcy chodzą po jaskiniach – ten komentarz jest wspaniały! :)
W naszym klubie większość członków ma tytuł magistra lub doktora (kilkoro pisze doktoraty) – średnia z tytułów wypada powyżej magistra. Jest osoba która obroniła doktorat między innymi z wykorzystaniem danych z jaskiń.
Każdy z nas jest silnym indywidualistą, lecz działamy jako zespół … nie jest to możliwe do wytłumaczenia – to trzeba czuć, trzeba być grotołazem, lub szerzej: człowiekiem gór.
Nikt nikogo nie zostawia… chyba, że musi… (np. iść po pomoc) i jest to straszna decyzja.
Nadmienić warto jeszcze, że jesteśmy w ścisłej czołówce pod względem wyszkolenia grotołazów w skali świata. Każdy kto ma kartę taternika jaskiniowego przeszedł dość długie specjalistyczne szkolenie. Oczywiście nie dotyczy to przypadkowych ludzi odwiedzających jaskinie.
Taternik jaskiniowy – choć poruszający podstawowe sprawy bycia człowiekiem.
Tomasz Snopkiewicz
PS. Dotychczas nie byłem zmuszony korzystać z ofiarności służb, choć kilka lat temu było zdarzenie, że koleżanki i koledzy obserwowali mnie uważnie i byli gotowi pomóc przy wychodzeniu z jamy – to tyle o zostawianiu innych.
tekst zamieszczony na stronie: www.kktj.pl
Bardzo proszę o niepisanie w komentarzach na naszej stronie (nawet w formie porównań-przykładów) o tragedii innych ludzi wynikającej z burzy nad tatrami lub innym konkretnym tragicznym wydarzeniem. Oczywiście ogólne odwołanie się do zagadnienia (nie konkretnej sytuacji dotyczącej konkretnego człowieka lub grupy ludzi) jest możliwe. Zdecydowanie nie popieram jakiejkolwiek formy porównywania tragedii (która jest dla pewnej grupy ludzi – bezpośrednio dotkniętych danym zdarzeniem (poszkodowanych, ich rodzin, partnerów, znajomych) w zasadzie „końcem świata”).
Komentarze takie będą usuwane.
(Ten jeden komentarz nawiązujący do tego tematu zostanie, lecz następne już nie.)
Oczywiście komentarze odbiegające od ogólnie zaakceptowanej netykiety też będą usuwane.
Bardzo proszę o ograniczenie słów ogólnie przyjętych za wulgarne, lub obraźliwe.
Bardzo proszę o nie komentowanie tutaj akcji ratowniczej, opisywanie innych alternatywnych działań czy podobnych dywagacji.
Także proszę nie opiniować zasadności (lub jego braku) zgłoszenia do sądu.
Ten tekst nie dotyczy tych tematów – powstał w czasie pierwszych dni trwania akcji RATUNKOWEJ .
Miał na celu łączyć ludzi - uzmysłowić jak mogą komentarze kogoś ranić ... trudno by pod tym tekstem pozwoloić na rozpoczęcie raniącej kogoś innego dyskusji.
(Jak poprzednio ten pierwszy komentarz zostanie, lecz następne już nie.)
NA STRONIE ZOSTAŁO WŁĄCZONE AKCEPTOWANIE - MODEROWANIE KOMENTARZY.
16851