Hagen 2016
W tym roku na drugi turnus w Hagengebirge z KKTJ'otu jedzie nas dwóch - Przemek i Kuba.
30 lipca umówieni z Adamem w Katowicach startujemy dużą Dacią i po kilku godzinach lądujemy pod podejściem, aby po następnych 4 i pół godzinie dotrzeć do bazy. Wszystko dzięki łaskawej pogodzie. Ładujemy się do namiotu i już zaczynamy czuć presję kierownika na wyjście na biwak... no, ale niby po to tu przyjechaliśmy.
Przemek:
1 sierpnia wchodzimy na biwak w partiach zachodnich Jaskini Ciekawej, w składzie Filip, Michał, Sławek i ja. W transporcie pomagają nam Asia i Piotrek.
Droga od otworu do Biwaku Zachodniego zajmuje nam 7 godzin. Przewodnikiem był Michał, który doskonale zapamiętał drogę po wyprawie sprzed dwóch lat, dodatkowo orientację ułatwiał kabel telefoniczny.
Po dotarciu na biwak nasza czwórka przygotowuje się do snu, natomiast Asia i Piotr wracają na biwak w Białych Kamieniach (tzw. Centralny), skąd następnego dnia ruszają na powierzchnię.
Biwak Zachodni, jest startem do najdalszych problemów w Ciekawej.
Naszym celem było sprawdzenie studni na końcu meandra Owsików, który został odkryty 2 lata wcześniej przez Kubę, Filipa i Michała.
Droga do przodka, jak wszystko na zachodzie, nie jest łatwa i przyjemna, poza ciągiem studni. W pionie jest do zrobienia ponad 400 m oraz dużo chodzenia i dwa wysokiej klasy podłości meandry, których nazwy mówią same za siebie: Jelitko i Owsiki.
Po dotarciu na przodek dzielimy się na dwie dwójki: Filip i Sławek kończą kartowanie Meandra Owsików, a ja z Michałem obijamy. Jak się później okazało, przejście odcinka 100 m Owsików z worem zajmuje ponad godzinę. Po drodze wbijamy kilka punktów na wyższych prożkach, aż wreszcie docieramy nad naszą studnię.
Ok. 20-metrowa studnia otwiera się na końcu meandra, z którego w jej środek wypada spora ilość wody. Wymusza to poręczowanie po lewej ścianie i uciekanie od wody.
Na dnie nie trafiamy na spodziewany syfon, tylko kolejny meander, tym razem około 50-metrowy. Za nim otwiera się sporych rozmiarów studnia, do której wpada woda z meandra.
Jesteśmy na -639 m. Niestety brak sprzętu i późna pora wpływają na decyzję o powrocie na biwak, na który docieramy po 15 godzinach akcji.
Brak komunikacji, przez niedziałający telefon i ocena stanu sprzętu oraz naszej kondycji psycho-fizycznej, wpływa na decyzję o wyjściu następnego dnia tj. w środę. Jak się później okazało, była to jedyna na tej wyprawie akcja w tych partiach.
Odległość od biwaku oraz trudności techniczne dojścia na przodek wymuszają w przyszłości założenie kolejnego biwaku w niższych partiach jaskini.
Kuba:
W międzyczasie, 2 sierpnia razem z Darkiem i Adamem wchodzimy na drugi biwak w ciągu południowo-zachodnim zwanym przez Kierownika wschodem :-). Wcześniej, na pierwszym turnusie został on przeniesiony z dolnych partii tj. Galerii o Kobietach, do galerii nad Wiktorią. Całkiem wygodny biwak w sali stanowi namiot na piaskowej platformie.
Następnego dnia idziemy w trójkę na przodek pokonując zeszłoroczny Meander Malina, Krętą Galerię i Splątany Meander - to już znałem. Naszym celem był Meander Kaszuba.
I rzeczywiście docieramy do bardzo charakterystycznego rozwidlenia meandrów. Tu kończą się liny. Zrzucamy wory i idę sprawdzić lewą odnogę... Meander szybko robi się bardzo wysoki i puszcza jak „portowa dziewka”, ale pokonywać go można tylko górnym piętrem. Z relacji poprzedników wynikało, że już tu byli i za meandrem miałem dojść do jakiejś wielkiej sali. Przeszedłem tym meandrem kilkadziesiąt metrów, a tutaj nie widać ani sali, ani lin poręczowych. Postanawiam wracać, bo jestem już spocony ze zmęczenia i strachu, bo pod nogami jest przynajmniej kilkanaście metrów, kontakt głosowy z kolegami już dawno straciłem, a w razie czego, do otworu jest kilka kilometrów plus zaciski.
Po chwili nieoczekiwanie staję pod sznurkiem - aha! czyli według odkrywców cały ten odcinek meandra ma być normalnie żywcowany? Przepraszam, życie Nowaka jest cenniejsze (pointa powstała już na powierzchni, podczas dyskusji w bazie). Chłopaki! Gratuluję „odwagi”, braku wyobraźni i lenistwa! W końcu eksploracja jest najważniejsza! (Uwaga, wypowiedź zawierająca elementy cynizmu).
Po powrocie do Darka i Adama stwierdzamy, że nie będziemy znowu poprawiać po poprzednikach, tym bardziej, że wiertarkę zostawili na przodku, wbrew przyjętym zasadom. Trudno. Idziemy do prawej odnogi, bo tam podobno jest problem kopacki. I rzeczywiście po jakichś 200 metrach docieramy do podstropowego błota. Nie mając narzędzi i nic do stracenia poza czasem, zaczynamy kopać. Polega to głównie na odrywaniu klocków suchego błota i zrzucaniu w dół meandra. Trwa to ponad 4 godziny, ale w końcu się poddajemy. Sprawdzam jeszcze dolne piętro meandra, ale jest zbyt ciasne. Wracamy na biwak pokonani przez okoliczności. Po drodze znajdujemy jeszcze okno w sali przed Kaszubą...
... i ono jest naszym celem na drugiej szychcie. Teren jest raczej łatwy, więc ja wspinam i poręczuję, a Darek i Adam od razu mierzą depcząc mi po piętach. Jak się okazało ciąg po 30 metrach obrywa się studzienką do krótkiego meandra i już większą studnią opada do obszernej sali na dnie rozległej szczeliny. Jej dnem płynie woda, natomiast równoległy komin doprowadza sali startowej. Pętlę zamykamy kontaktem głosowym. Odkrycia - 100 m.
Trzeciego dnia mamy już tylko wyjść z jaskini, ale to nie koniec przygody, bo już przed studniami wlotowymi dopada nas przybór wody, która wlewa się twarzą i wylewa nogami, mięso ciągle lata po studniach. Brrrr!
Przemek:
Po dniu restu i eksploracji Jaskini X wracam siódmego na biwak zachodni, z Arkiem i Piotrkiem.
Naszym celem jest sprawdzenie bocznych ciągów w rejonie biwaku. Pierwszy dzień przynosi małe odkrycia, większość problemów szybko się kończy, albo trzeba kopać... Większość czasu poświęcamy na wspinaczkę obiecującym kominem. Niestety okazuje się, że okno w nim jest tylko dużą nyżą, natomiast w stropie jest meander, ale zbyt ciasny by dało się wejść, dodatkowo wylewa się z niego woda. Tego dnia mierzymy około 35 m nowych ciągów. Na koniec szychty przebiegamy ciąg główny w poszukiwaniu problemów na drugą akcję. Udaje się znaleźć obiecującą galerię z ciągiem powietrza.
Na drugą szychtę ruszamy w świetnych humorach. Galeria puszcza obszernym ciągiem, z którego jest kilka mniejszych odnóg, na końcu rozwidla się na dwa piętra. Dolne to sala zawaliskowa z dwiema odnogami na boki, niestety obie zamulone. Górna doprowadza do sali ze sporych rozmiarów kominem. Niestety w połowie jest ślepy korytarzyk, a na górze zbyt ciasny meander, aby kontynuować dalszą zabawę. Wracamy sprawdzając odnogi. Jedna wygląda obiecująco, ciek wodny z krótkich prożków. Szybko pokonujemy pierwsze dwa i stajemy pod około 12-metrowym kominem. Po krótkiej wspinaczce wychodzę w obszernej galerii, niestety euforia szybko mija, gdyż jestem w ciągu głównym...
Udało się wyjść w spągu ciągu głównego studzienką, którą zostawialiśmy sobie na koniec dnia. Sprawdzamy jeszcze jedną odnogę, która okazuje się istnym labiryntem rur łączących i przeplatających się ze sobą. Daje ona szanse dalszej eksploracji. W trakcie drugiej akcji zmierzyliśmy 350 m nowych ciągów.
Po wyjściu na powierzchnię okazuje się że spadł śnieg, obniżenie temperatury spowodowało zmianę cyrkulacji powietrza w jaskini. Kolejne dni spędzamy w bazie czekając na okno pogodowe pozwalające na wysuszenie i spakowanie obozu.
Kuba:
W tym samym czasie Ola z (niestety) Michałem wchodzi na biwak nad Wiktorią.
Następnego dnia ósmego dołączamy do nich ze Sławkiem. W czasie, kiedy my podążamy na biwak, Michał i Ola odwalają czarna robotę i poręczują (a)feralny meander. Samo poręczowanie zajmuje im 3 godziny.
Następnego dnia znowu przybór (śnieg się topi). W drodze na przodek jest tylko jedno miejsce gwarantujące przemoczenie, ale za to doszczętne. Parafrazując, Ola stwierdziła, że jej życie jest więcej warte niż życie Nowaka :-).
Zakochana para wraca na biwak. Jako, że ze Sławkiem wyszliśmy na szychtę przed nimi, niczego nieświadomi przebiegliśmy wodospad i wreszcie dotarliśmy na właściwy przodek.
Sala rzeczywiście jest duża i tak jak odkrywcy wymyślamy identyczną nazwę - Sala z Błotospadem :-). Sprawdzając różne odnogi z sali obieramy wreszcie właściwy kierunek, który prowadzi do wciąż wznoszącego się meandra. Ów meander można pokonywać tylko górnym piętrem, więc zyskuje miano Meandra Stropowego. Po 100 metrach stajemy nad kolejną lufą wymagającą poręczowania, ale musimy wracać. Na biwaku poznajemy straszną historię hydropułapki i przed następną szychtą każdy robi sobie pelerynkę z worka na śmieci, bo przybór nie odpuszcza. A tymczasem suszymy ciuchy na sobie.
Dziesiątego Ola z Michałem idą „za karę” mierzyć nasze odkrycia, a my uderzamy na przodek... i się od niego odbijamy, bo akumulator od razu zdechł, zapasu nie wzięliśmy, a spitowania już się nie używa od dawna - oj, zabolało!
No cóż, szukając problemów alternatywnych sprawdziliśmy jeszcze przeciwległy koniec Sali z Błotospadem, gdzie odkrywców zatrzymała ciasna szczelina. Za nią jest jakiś prożek, krótki korytarzyk, okienko, błotna pochylnia, most z liną... z liną? Skąd się tu wzięła lina?! Aaa! Wypadliśmy w Meandrze Stropowym, kolejna zagadka rozwiązana, ta część meandra omija salę dookoła.
Następnego dnia, po zabezpieczeniu biwaku, już bez większych przygód dwójkami wychodzimy na powierzchnię.
Trzynastego cała wyprawa schodzi na dół. Większość od razu ucieka do Polski, natomiast z Przemkiem namawiamy Adama, żeby jeszcze przespać się w chatce pod Lampo, bo tak jest dużo przyjemniej. Nie ma to jak pizza i piwo w Weissbach'u :-)
Po tegorocznej wyprawie Jaskinia Ciekawa osiągnęła ponad 19 km długości i 639 m głębokości.
W wyprawie SGW i SKTJ od 16 lipca do 14 sierpnia 2016 r. udział wzięli:
- Bogusława Chlipała (TKG Vertical),
- Piotr Chrzanowski (SW),
- Małgorzata Czeczott (UKA W-wa),
- Adam Dersiewicz (AVEN Sosnowiec),
- Filip Filar (ST),
- Sławomir Heteniak (ST),
- Mirosław Kopertowski (SGW),
- Arkadiusz Kus (SKTJ),
- Dariusz Lubomski (SKTJ),
- Joanna Magdalińska (SW),
- Karol Makowski (SŁ),
- Rafał Mateja (SGW),
- Damian Maślakiewicz (SŁ),
- Jakub Nowak (KKTJ),
- Michał Parczewski (ST),
- Radosław Paternoga (SKTJ),
- Aleksandra Puchalska (SKTJ),
- Marcin Słowik (SŁ),
- Przemysław Styrna (KKTJ),
- Jarosław Surmacz (AVEN Sosnowiec),
- Alicja Szczepaniak (SKTJ),
- Sebastian Szczepaniak (SKTJ),
- Marek Wierzbowski - kierownik (SGW),
- Robert Zaremba (SCW).
Jakub Nowak
Przemysław Styrna
4275