Oto jeszcze jedno wspomnienie z węgierskiego Aggtelek’u… Wspomnienie widziane z perspektywy „dziecioroba” z żoną i trzema klonami. Nie ukrywam, że taki bagaż życiowy odsunął mnie na margines wyjazdowego „mejn strimu” i ominęły mnie najlepsze imprezy, ale to nie znaczy, że nie przeżywaliśmy tego wszystkiego równie intensywnie…